24 czerwca 2013

Numer 1

Ściąć drzewo, zrobić z niego tratwę i poprzez Wartę wpłynąć do Odry, dalej do Bałtyku i poprzez Morze Północne i Ocean Atlantycki dopłynąć do Grenlandii. Tam skumać się z jakimś pingwinem*, wziąć go na piwo i zapytać jak to jest żyć tam, gdzie naprawdę lu(ó)d ma władzę.

Nie, to nie jest moje marzenie, ale też jest dobre. Jak z resztą każde marzenie. Banał - bo warto marzyć. Ja sam mam, tak mi się wydaje, niewiele marzeń. A chciałbym mieć więcej. I o tym pokrótce będzie ten blog. O marzeniach. Moich. Które są i które się pojawią. I o tym jak je spełniam (mam taką nadzieję). Zarówno te proste (podróżowanie), jak i trudniejsze i filozoficzne (bycia szczęśliwym).

Marzenie numer jeden - Spacer brzegiem Bałtyku.

Też mi marzenie - zawsze jak jestem nad morzem, to idę brzegiem Bałtyku. Chodzi o przejście całego polskiego wybrzeża. Od Świnoujścia, aż na koniec cypla helskiego. Pieszo. Śpiąc gdzie popadnie, pewnie najczęściej na plaży. Samotnie. Dlaczego? Dlatego, że chcę. Dlatego, że kiedyś mi się nie udało. Dlatego, bo to najbardziej niestandardowa rzecz jaka mi do głowy przychodzi, a jednocześnie możliwa do realizacji. Dlatego, żeby się przełamać. Udowodnić - że mogę. Pierwszy krok w stronę czegoś, co rzeczywiście będzie wyczynem. Dla oczyszczenia. Głowy. Z emocji, technologii, problemów. Być. Po prostu być i iść. Bez zmartwień o wyczerpującą się baterię, o limit internetu, o termin spotkania i że już jest 17:45 i Klan się zaczyna.

Zapewne w ciągu najbliższych dwóch tygodni spróbuję. 

Podobno połowę niesamowitych rzeczy w życiu robi się po wypowiedzeniu słów: "ja tego nie zrobię!?". Drugą połowę po: "potrzymaj mi piwo". Istnieje też teoria, że to słowa nr 2 i 3 w kolejności najczęściej wypowiadanych przed śmiercią. W Polsce nr 1 pewnie jest któreś z: "to przez ruskich", "słyszałem strzały", "ja panu nie przerywałem (umierać)" i "za komuny, to się umierało". Chociaż Pan Niesiołowski pewnie powie: "to niebywałe chamstwo!". 

To potrzymajcie mi piwo idę realizować marzenia. 



*Sprawdziłem - pingwiny nie żyją na Grenlandii. Cóż - to czyni marzenie nawet bardziej marzeniowym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz