1 lipca 2013

Ostatnia prosta

Już wszystko gotowe. Plecak spakowany, plan spisany, tylko ruszać w drogę. Plecakowy cel prawie udało się osiągnąć – 7,4kg. Wydaje mi się, że i tak za dużo i nie pomogły nawet ultra-hiper-giga-light namiot i śpiwór. Doszedłem do paranoi pt. „opakowanie od pasy do zębów jest za ciężkie!” oraz – „krem na pewno można przechowywać w foli, nie trzeba w metalowym pudełku”. Wywaliłem wszystko co się dało. Tak mi się wydaje. Nawet zmieniłem lekturę na drogę, bo różnica w ich wadze to było około 0,1kg. Gorzej będzie jeśli zacznie padać – narzuta deszczowa jest, ale spodnie numer dwa były za ciężkie – zostają w domu.

Plan został rozpisany. Jeżeli nie złapię jakiejś zadyszki, nie będę się lenić to plan powinienem zrealizować w 18 dni. Przechodząc dziennie około 20km (raz więcej raz mniej). Jeden odcinek (omijający teren poligonu w Ustce) jest planowany na przejazd autostopem. Bo odcinek nieciekawy, od morza oddalony o około 10km – lepiej przejechać, a nie oglądać typowe polskie wioski. Autostop… mój pierwszy raz. Jeżeli się uda rzecz jasna. Kolejne z marzeń do realizacji – autostopem do Hiszpanii, ale o tym kiedy indziej.

Wracając do wędrówki – kluczowe, tak sądzę, będą dni numer 1 – bo to będzie weryfikacja ile rzeczywiście dam radę i dzień 12 – najdłuższy odcinek do Łeby (około 25km) bez żadnej mieściny po drodze – czyt. bez sklepu, a więc całodniową wodę i jedzenie trzeba będzie tachać.


W weekend przywitałem się z kijkami do nordic walking. Podobno dzięki nim człowiek idąc męczy się o około 30% mniej. Do sprawdzenia. Po wnikliwej lekturze teorii wszelakich ruszyłem w teren i odkryłem prawdę oczywistą – to jednak nie jest takie łatwe. Ale szybko się człowiek uczy – po 40 minutach szło przyzwoicie.

Optymizm jest, a jak patrzę na plecak, to chcę ruszać – choćby jutro. Niestety wyjazd z przyczyn niezależnych został przesunięty prawdopodobnie na sobotę. Szkoda, bo nogi się rwą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz